niedziela, 23 września 2012

Zaczynamy

"OD JUTRA"

łapka w górę, kto odchudza/ł się od jutra?

No to jest nas dwie.

Ja też zawsze odchudzałam się w najbliższej przyszłości.

Wszak najpierw trzeba było obmyśleć porządny plan, zrobić zapasy wyszczuplających balsamów, cudownych tabletek, wybrać najlepszy klub fitness, bo przecież będziemy tam chodzić conajmniej 5 razy w tygodniu, zakupić porządny strój do cwiczeń, nowe adidasy, a przede wszystkim pożegnać się z cudowną czekoladą!
No to jeszcze dziś się najem, bo od jutra ruszam ostro z dietą. Idę więc do supermarketu kupuję 3 czekolady[!], chipsy, colę, baloniki i wafelki... Przecież tak długo nie będę mogła zjeść ani grama słodyczy, to dziś się zajem na zapas. Zaglądam jeszcze do McDonalds'a na ostatniego w tym roku fast fooda, a wieczorem na kolację zjadam 3 pszenne bułki z masłem, szynką i serem polane grubą wartwą majonezu... Tak, wszystko pyszne, no ale ja sie od jutra odchudzam, więc na razie nie będę mogła jeść tych wszytskich pyszności. Od jutra są zakazane, tak samo jak ziemniaki, makaron, drożdżówki, wafelki, naleśniki...












Nazajutrz zaczynam rewolucję. Wstaję o 5 rano,bo miałam się gimnastykować codziennie przed pracą/szkołą, niewyspana idę do szkoły/pracy zjadam przygotowane marchewki, burczy mi w brzuchu, ale nie skuszę się na proponowane przez koleżankę ciasto, bo przecież jestem na diecie,a  taka porcja to tyle kalorii! Nie wolno mi! Wracam do domu, cała rodzina je schabowego z ziemniakami, a ja gotowaną pierś z kurczaka i sałatę. Wszyscy wokoło są irytujący, nagle każdy je coś słodkiego, babcia wpada z szarlotką, a znajomi zapraszają na zakrapianą imprezę z kalorycznymi przekąskami. Odmawiam,bo przecież mi nie wolno! Nieświadomie po godzinie 18:00 wpada mi w ręce batonik, zjadam go, ale sprawdziwszy etykietę uświadamiam sobie, że ma 200kcal!  Zła na cały świat zaczynam ćwiczyć, ale w sumie to już mi się nie chce! I tak już dziś nawaliłam, zjadłam batona! Źle to wszystko zaczęłam, dokończę wczorajszą pożegnalną czekoladę i zacznę na spokojnie odchudzać się od jutra.

...brzmi znajomo?

Moje "jutro" stawało się już rytuałem, tak naprawdę nie wierzyłąm w powodzenie mojego odchudzania,gdyż za dużo chciałam zmienić z dnia na dzień,a dietę planowałam chyba tylko dla uspokojenia sumiena, że jednak robię coś w kierunku szczupłej sylwetki.

Odchudzanie to długi proces, to zmiana stylu życia, to zdrowe i świadome odzywianie bez spięć, nakazów i zakazów. Odkąd wyrzuciłam ze swojego słownika wyrazy "nie mogę", "muszę", "nie wolno mi" - wszystko poszło gładko, a jeden, zjedzony nawet w środku nocy batonik nie był w stanie przekreślić mojej drogi ku szczupłej sylwetce.

Wszystko jest dla ludzi, ważne, by wybierać to, co zdrowsze, by wiedzieć co warto wybierać, by wybierać świadomie. Słowa "warto" i "świadomie" są tu kluczowe. Gdyby ktoś do konca życia zabroniłby mi jeść pączka, to idę o zakład, że już jutro cichaczem zjadłabym ich sześć [sic!] non stop miałąbym na niego ochotę, a inne słodycze mogłby dla mnie nie istnieć.



Natomiast gdy nikt mi nie zakazuje zjeść pączka, ale sama świadomie z niego rezygnuję, bo nie chcę pochłaniać tyle cukru- może się na niego skuszę przy najbliższej okazji, a może nie. Tak samo z ćwiczeniami, polubiłam je, bo dają mi radość, bo dzięki nim jestem szczęśliwsza, a moje ciało się zmienia. Nie mam żalu, że nie jem fast foodów, nie tęsknię za piwem, nie mam ochoty na dokładki, gdy czuję, że jestem już pełna.

Wybieram świadomie i Ciebie również zachęcam do rozsądnego podejścia, wgłębienia się w temat zdrowego żywienia oraz pozytywnej strony życia:)




1 komentarz:

  1. Wreszcie znalazłam chwilę, żeby poczytać Twoje posty. Gratuluję świadomego i słusznego wyboru. Rozsądek jest najważniejszy :)

    OdpowiedzUsuń