poniedziałek, 1 października 2012

Zajadanie stresu

Nie wiem, jak Wasze życie, ale moje jest wyjątkowo stresujące.

A to zaśpię, a to w pracy wkurzy mnie jakiś klient, a to na koncie znów zostaje za mało, lub nie zostaje w ogóle, a to włosy mi się nie chcą układać, a to mąż nie zauważy koloru nowego lakieru do paznokci i jeszcze zostawia pusty talerzyk w lodówce, zamiast włożyć do zmywarki.. że już o zmniejszonych w  praniu dżinsach, które jeszcze tydzień temu były dobre nie wspomnę...

Krótko mówiąc- całe życie pod górkę!

Są ludzie, którzy w stresie chudną, ja niestety do nich nie należę  i jak mnie cos stresuje to po prostu JEM. Jem dużo i sama nawet nie wiem, kiedy.


W liceum był to słonecznik pochłaniany paczka za paczką, na studiach, przed egzaminami padło na draże, potrafiłam późnym wieczorem lecieć po nie do sklepu, by tylko móc rozkoszować się smakiem kuleczek, potem były jeszcze [o zgrozo!] chipsy, a już w całkiem dorosłym życiu-wszystko co tylko wpadło mi w ręce.

No cóż, jedni z nerwów obgryzają paznokcie, inni palą papierosy a ja po prostu jem.

Na szczęście z tym walczę i podzielę się z Wami moimi sposobami:

- unikam przede wszystkim wszelkich przekąsek, po prostu nie chomikuję ich w domu, by w razie czego nie mieć łatwej przegryzki,

- staram się zawsze mieć w domu jabłko i marchewkę; tak uwiebiane przeze mnie chipsy chrupały i odreagowywały dzięki temu cały mój skumulowany stres, a teraz przynajmniej przełamuję go chrupiącą marchewką


 
- staram się nie dopuszczać do siebie złych myśli.

Kiedyś widząc swoje zdjecie ze szczuplejszych czasów wzdychałam, jaka to kiedyś byłam ładna i na pocieszenie jadłam czekoladę w myśl zasady "i tak już mi nic nie pomoże"; 

- nie mam w domu czekolady. Nie wiem, jak Wam, ale czekolada dla mnie to lek na całe zło. Kocham jej smak, gdy rozpływa się w moich ustach to od razu mi lepiej. Z resztą zawsze dostawałam czekoladę w nagrodę "za coś", więc mam też poczucie bezpieczeństwa i takiej błogości, gdy ją jem.

- gdy mi smutno, lub jestem zdenerwowana, staram się odreagować emocje w inny sposób. Biorę się np za sprzątanie, ale takie konkretne, np prasowanie nic tu nie da, ja musze wywalić wszystko z szafy i układać na nowo, szoruję wtedy na błysk podłogi albo wannę.  

- odreagowuję stres na moim mężczyźnie:) [ No cóż, nikt nie mówił, że będzie lekko... ] Albo mu się żalę i szlocham w ramię jaka to jestem nieszczęśliwa, aż mnie pocieszy i zrobi mi się lepiej, albo wywiezie gdzieś do lasu na spacer, pójdziemy na rower itd itp i wracamy dopiero jak mi przejdzie; -[to jednak dosyć ryzykowne, gdyż facet czasem w pierwszych chwilach mojej nerwówki wypala z iście męską prozpozycją "to może napijemy się browara?"]

- staram się zająć myśli czymś innym- ostatnio padło na naukę angielskiego, ale moze to być szydełkowanie, czytanie książki, surfowanie po internecie, zabawa z dzieckiem, telefon do przyjaciółki itd., cokolwiek co pozwoli skierować myśli na inne tory

-staram się zajać ręce czymś innym- przykładowo- malowanie paznokci, które jest dodatkowym atutem, gdyż jest szansa, że zanim wyschnie lakier, to złość już nam przejdzie;

-no i ostatecznie staram się przetłumaczyć sobie, że na pewne rzeczy nie mam wpływu, a na to co zjem -tak. Że nie warto zajadać stresu, bo problem sam się nie rozwiąże nawet jak zjem 3 tabliczki czekolady.

Trzeba ochłonąć, przemyśleć sprawy na spokojnie, może wypić filiżankę dobrej herbaty i przeczytać jakąś fajną książkę? Albo zrobić sobie wieczór dla urody w domowym SPA? 




 
Po prostu robić wszystko, by tylko nie zajadać stresu.



4 komentarze:

  1. bardzo mi się podobają Twoje rady :) na pewno skorzystam ;) kiedyś lubiłam sobie coś zjeść w stresie, ale teraz częściej mam po prostu ściśnięty żołądek. wszystko zależy od dnia i sytuacji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkie rady są bardzo przydatne i naprawdę warto pracować nad własnym sposobem radzenia sobie ze stresowym jedzeniem. Ja bym tylko dodała, że sposób na stres trzeba też znaleźć wewnątrz siebie. Zrozumieć, że on jest bardzo destrukcyjny i zacząć powoli walczyć z nim, tak by było go najmniej. Wiem, że to nie łatwe, bo sama jestem na tej drodze, ale da się. Swego czasu nawet zbadałam sobie stężenie kortyzolu (3 razy był pobierany w sumie, również w nocy). Choć mieszczę się w normie referencyjnej to sama nadal chciałabym być spokojniejsza. Powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jeszcze do niedawna zajadałam wszystkie nieprzyjemne sytuacje. Wtedy postanowiłam się skupić na czymś innym. Jeśli coś mnie wyprowadziło z równowagi, to starałam się poświęcić swoją energię na porządki domowe, czy porządki w ogrodzie. To mi pomogło. Teraz swobodnie mogę popracować nad swoim ciałem.

    OdpowiedzUsuń
  4. 55 yr old Financial Analyst Arlyne Kinzel, hailing from Sioux Lookout enjoys watching movies like Melancholia and Nordic skating. Took a trip to Old Towns of Djenné and drives a Ferrari 250 GT LWB California Spider. ponizsza strona

    OdpowiedzUsuń